Byliśmy w kosmosie [a jednak to relacja z koncertu]

07.12.2018
Byliśmy w kosmosie [a jednak to relacja z koncertu]

KINGA WOJCIECHOWSKA: Księżyc powstał 4,5 mld lat temu w wyniku zderzenia Ziemi z ciałem niebieskim wielkości Marsa. To odłamek Ziemi. Być może jest życie na Europie, jednym z księżyców Jowisza. Prędkość wiatrów na Neptunie przekracza 2000 km/h...

To wbrew pozorom JEST relacja z koncertu.

W warszawskim biurowcu FOCUS odbył się spektakl muzyczno-naukowy. Bo nie był to tylko koncert, ani tylko prelekcja. Ale od początku.

Planety – kolejny projekt w ramach cyklu Moc Klasyki – zapowiadany był szumnie przez kilka ostatnich miesięcy. Publiczność więc dopisała. Czy spodziewała się tego, co zastanie? Okazało się, że większość przyszła jednak na koncert. Inny niż te zwyczajowo wykonywane w filharmoniach, ale jednak – koncert. Tak było rok temu, gdy silny skład, którego trzonem była – jak zwykle w projektach Trinity – Polska Orkiestra Radiowa, zagrano Carminę Buranę Carla Orffa. Wtedy dostaliśmy piękną, potężną kantatę w czystej postaci. Innowacją był właściwie sam budynek, ta niecodzienna jak na słuchanie klasyki na żywo – przestrzeń.

Tym razem organizatorzy poszli o krok… nie, o wiele kroków dalej. Wybrali „Planety” Gustava Holsta i „Tako rzecze Zaratustra” Ryszarda Straussa. I te dwa utwory stały się pretekstem do stworzenia zupełnie nowej jakości. Najpierw wrażenia wizualne: delikatna niebieska poświata wypełniająca cały budynek FOCUS, a pod sufitem atrium – nasze osiem planet (bez Plutona) i Słońce – projektory ze zwykłych kul czyniły modele Merkurego, Wenus, Ziemi, Marsa, Jowisza, Saturna, Urana, Neptuna. Co prawda, bez właściwych proporcji, ale odebrałam tę umowność pozytywnie. Bo ładnie się te planetki komponowały na biurowcowym niebie. Ekran vis a vis widowni zapowiadał dodatkowe wrażenia wzrokowe. I rzeczywiście, wraz z charakterystycznymi dźwiękami „Tako rzecze Zaratustra” R. Straussa w kosmos wystartował Pałac Kultury i Nauki…

Ale na tym zabawa się zakończyła.

Już chwilę później uczestniczyliśmy w czymś na kształt programu typu Discovery na żywo. Muzyka była pretekstem, by opowiedzieć o naszym układzie słonecznym, a właściwie – o jego planetach. Ponieważ Holst w swojej suicie nie uwzględnił Ziemi, zilustrowała ją muzyka Straussa. Pozostałe ciała niebieskie, które także wirują wokół Słońca, omawiali w profesjonalny i przystępny, ciekawy sposób Piotr Majewski, dziennikarz radiowy i telewizyjny, a przy tym miłośnik i propagator astronomii oraz Jerzy Rafalski, astronom z Planetarium w Toruniu.

Idealnie wyważone proporcje między słowem, muzyką a obrazem ruchomym i statycznym sprawiły, że spektakl trzymał w odpowiednim napięciu i właściwie nie wiem, kiedy minęły prawie dwie godziny. A ile się dowiedziałam! Informacje zacytowane w leadzie to zaledwie skromny ułamek całości.

Oczywiście, nie wszyscy moje zachwyty podzielali. Były osoby, które koncert uznały za „przegadany”. Bo tym dla nich było to wydarzenie – koncertem. Ciekawe, że orkiestra miała już inne zdanie – nie mieli głośników, więc nie słyszeli, o czym opowiadają panowie Majewski i Rafalski, i trochę żałowali. Obiecałam, że podpowiem organizatorom, żeby następnym razem i o orkiestrę zadbali.

Sama nie rozstrzygnęłam, czy wolę chodzić na koncerty tylko dla muzyki, żeby potem w ewentualnych relacjach koncentrować się na jakości wykonania, czy jednak podoba mi się, że muzyka podczas „Mocy Klasyki” jest – jak w Presto – pretekstem także do tego, by porozmawiać o sprawach ważnych, o życiu, o świecie, żeby dowiedzieć się czegoś ciekawego.

No to jaki to był koncert? Po pierwsze, świetnie muzycznie przygotowany przez Michała Klauzę. Polska Orkiestra Radiowa to jakość sama w sobie, ale wiem z pierwszej ręki, że próby były trudne. Dyrygent był zachwycony od początku możliwością wykonania całej suity Holsta, tak rzadko grywanej w pełnej krasie (zwykle usłyszeć można Marsa) i zapewne ta radość dodawała mu energii do pracy z orkiestrą, która wyciskała z siebie siódme poty. Momentami podczas koncertu było trochę za głośno, ale poza tym akustyka biurowca FOCUS raczej sprzyjała muzykom. Pięknie wypadły chóry – akademicki UW (przygotowanie: Irina Bogdanovich), Tibi Domine (dyrygenci: Justyna Pakulak i Dariusz Zimnicki) i – jakże by inaczej przy takim temacie – Chór Wydziału Fizyki UW (pod kier. Katarzyny Płońskiej). Neptun to według Holsta mistyk, więc w ostatniej części suity pojawia się ludzki głos. Połączone chóry stworzyły aurę podniosłości, jakiejś tajemnicy, nierozwiązywalnej zagadki.

Bo czym jest kosmos, którego wymiarów, początku ani końca nie jesteśmy w stanie ogarnąć naszymi umysłami zniewolonymi w czasie i przestrzeni? Chyba właśnie zagadką, której nie da się rozwiązać. Ale którą można opowiedzieć słowem, a najpełniej – muzyką.

Wszystkie treści na PrestoPortal.pl czytasz za darmo. Jesteśmy niezależnym, rzetelnym, polskim medium. Jeśli chcesz, abyśmy takim pozostali, wspieraj nas - zostań stałym czytelnikiem kwartalnika Presto. Szczegóły TUTAJ.

Jeśli jesteś organizatorem życia muzycznego, artystycznego w Polsce, wydawcą płyt, przedstawicielem instytucji kultury albo po prostu odpowiedzialnym społecznie przedsiębiorcą - wspieraj Presto reklamując się na naszych łamach.

Więcej informacji:

Teresa Wysocka , teresa.wysocka [at] prestoportal.pl +48 579 667 678

Drogi użytkowniku, zaloguj się aby móc komentować nasze treści.