Gdy zabraniają ci słuchać muzyki, to coś jest nie tak

16.02.2016
<p>Srdja z żoną i synkiem</p>

Srdja Popović, mężczyzna młody, rocznik 1973, a już legenda. Gdyby zapytać, kto jest dziś najbardziej znanym aktywistą politycznego oporu, tzw. non-violent – ten angielski termin przyjął się powszechnie – czyli nie dającego organom przemocy okazji do łatwych dla nich, brutalnych, gwałtownych, także krwawych rozstrzygnięć, aktywistą pro-demokratycznych ruchów w całym dzisiejszym świecie, odpowiedź jest jedna: Srdja Popović. Oprócz wielu innych rzeczy, uczy on także, jak stosować żart i inteligentną prowokację, by wstrząsnąć współczesnymi tyraniami.

 

Read also in English – click here

 

Władysław Rokiciński: Wszystko zaczęło się od muzyki, prawda? Mam na myśli tamten zakazany i w konsekwencji w ostatniej chwili odwołany przez władze koncert rockowy w Belgradzie w roku 1992. A Ty i Twoi koledzy chcieliście po prostu swobodnie posłuchać muzyki. Czy jest tak z demokracją, że oczywiście oznacza ona dużo, dużo, dużo więcej niż sama wolność słuchania koncertów, ale że bez niej, bez tej wolności, demokracja jest ułomna i wcześniej czy później przepada?
Srdja Popović: Muzyka odgrywała ogromną rolę w Belgradzie, gdzie dorastałem w latach 80. i wczesnych 90. To było muzycznie bardzo interesujące miejsce, jedna ze światowych stolic New Wave, co samo w sobie jest ciekawe. Było tak prawdopodobnie dlatego, że były prezydent Jugosławii, Tito, otworzył kraj na kulturę, pozwalając „odparować” nastrojom. Kraj stał się naprawdę ożywioną sceną dla zespołów rockowych i popowych, także teatrów. Rośliśmy, słuchając głównie muzyki zachodniej, ale także wielu, wielu zespołów z Serbii. Rok 1982 był przełomowy, bo rozpoczęła się wojna i wszyscy najlepsi ludzie rocka w Serbii byli – i w swoich utworach, i otwarcie – przeciwko niej. Toteż koncert, który został zorganizowany, a następnie odwołany, i który przekształcił się w marsz, z muzykami grającymi na platformie jadącego samochodu, był dla mnie nie tylko momentem, kiedy uświadomiłem sobie, ile muzyka może. Uświadomiłem sobie także, że bycie aktywistą nie musi być nudne, że nie musi być czymś dla dziadków, że jest to coś naprawdę fajnego. Od roku 1982, poprzez protesty studenckie w latach 1986-1987, poprzez lata 90., a przede wszystkim od momentu założenia OTPOR-u („otpor” to „opór” po serbsku – przyp.red.), rock był kręgosłupem tej kultury. Nie polegało to tylko na tym, że rock był grany na protestach. To byli muzycy rockowi, którzy przychodzili, wychodzili przed publikę, pozowali w koszulkach z zaciśniętą pięścią, która była symbolem ruchu. Przez cały czas duch buntu, który rock i pop niosą same w sobie, a także swoisty duch miasta i miejskiej kultury, były ważną częścią ruchu.
A odpowiadając na twoje pytanie krótko i bezpośrednio: tak, jeśli ktoś zabrania ci słuchać muzyki, jest to wyraźny sygnał, że coś idzie w kraju nie tak.

 

Czy wśród akcji politycznych, które organizowałeś lub przy organizacji których doradzałeś, była jakaś, gdzie muzyka odegrała znaczącą rolę? Czy też takie rzeczy są zbyt poważne i zbyt niebezpieczne, by walczyć muzyką?
Muzyka jest wspaniałym dodatkiem do każdego protestu non-violent. Czy mówimy o wydarzeniach w Serbii, czy spojrzymy wstecz na Woodstock, który stał się już ikoną, możemy powiedzieć, że muzyka zawsze miała udział w ulepszaniu społeczeństw, w walce o pozytywne zmiany w nich. Było wiele, wiele wydarzeń, w których muzyka odegrała znaczącą rolę. Dwa przychodzą mi od razu na myśl. Jeden to Ukraina w czasie pomarańczowej rewolucji. Trwał tam ten cudowny, niekończący się koncert rockowy na centralnym placu, na Majdanie, przez sześć lub siedem dni, bez przerwy. Jest wspaniały film, pod tytułem „Pomarańczowa rewolucja”, powinieneś go zobaczyć, zobaczyć, jak w przejmującym zimnie muzyka trzyma ludzi na ulicy. Także w innych kulturach muzyka miała znaczenie. Choćby na Malediwach, w czasie protestów społecznych w latach 2007 i 2008. Tam też były koncerty rockowe, gromadzące młodych ludzi wokół pozytywnych zmian społecznych. Jak widzisz, ten rodzaj muzyki i ten rodzaj spoiwa, skupiającego ludzi, działa w różnych społeczeństwach, bez względu na to, czy mówimy o Wschodzie, czy Zachodzie, bez względu na kolor skóry, kulturę, czy religię. Mamy prawosławną Serbię, katolicko-prawosławną Ukrainę i całkowicie muzułmańskie Malediwy – wszędzie tam to zadziałało. Można także przytoczyć przykłady z Bliskiego Wschodu. Kiedy się starzejemy, muzyka młodych brzmi dla nas okropnie, jak hip-hop dla mnie. Ale to rap i hip-hop dał muzyków i protest-songi Arabskiej Wiośnie, bo uliczne demonstracje były tam zabronione i brutalnie rozpędzane. Także i oni znaleźli swoją drogę, by wyrazić bunt muzyką.

 

Serbia, Twój kraj, utracił niepodległość bardzo dawno temu i był pod obcym panowaniem przez setki lat. Jak to było wtedy z podtrzymywaniem ducha narodu, czy muzyka odegrała w tym swoją rolę?
To pytanie przypomina mi jedno z ulubionych powiedzeń mojego przyjaciela, który jeździ po świecie nawet więcej niż ja. On zwykł mówić: „Im bardziej burzliwa historia kraju, tym lepsza jego muzyka i tym lepsza jego kuchnia”. To taka nieoczekiwana fuzja zjawisk. Jeśli spojrzeć na historię kraju, w którym żyję, a nawet miasta, w którym mieszkam, Belgradu, to był dosłownie rozbity na różne części. Przez trzy lub cztery stulecia południowa część Belgradu była najdalszym pograniczem Imperium Otomańskiego, podczas gdy jego północna część, za rzeką Sawą, stanowiła pogranicze innego imperium, Austro-Węgier. Można dostrzec te wpływy w kulturze i architekturze, także w muzyce. Tak, mamy dużo własnej muzyki. Część z jej tradycji odwołuje się do trąbki i chcę ci powiedzieć, że po kilkuset latach kultywowania gry na tym instrumencie, co bez wątpienia było bardzo ważnym przejawem tożsamości narodu, Serbia gości dziś największy światowy, letni festiwal muzyczny trębaczy – w małej wiosce, każdego lata. Natomiast kultura muzyczna w północnej Serbii jest zupełnie inna, bardzo tradycyjna, bardzo etniczna, bardzo ciekawa. Są kwartety instrumentów smyczkowych, wyglądających jak tamburyn, jak małe mandoliny, z krótko obciętą szyjką. Oba te nurty są naszą tradycją, częścią muzyki narodowej, oba historycznie bardzo ważne, takie kotwice kultury narodu i oba pomogły obronić się przed przeważającymi, innymi wpływami. Ale rozmawiamy przecież o muzyce, a muzyka to rzecz otwarta, wpływy przychodzą, zostają, po prostu. Myślę, że bogactwo muzyki bierze się z różnorodności kultur, to jest wartość dodana jej jakości. Tak więc, wraz z upływem historii, muzyka staje się tylko lepsza.

 

A w twoim życiu osobistym, był – lub jest – tylko rock, czy także muzyka nazywana klasyczną?

Hmm, muszę przyznać, że to głównie rock miał na mnie wpływ, trochę także muzyka świata i trochę muzyka elektroniczna w moich późniejszych latach naście. Nigdy jakoś szczególnie nie byłem zainteresowany muzyką klasyczną. Mamy w Serbii tradycję dobrej muzycznej edukacji, w sensie historii muzyki także, i tam było dużo klasyki, ale nigdy jakoś do niej nie przylgnąłem. Ważniejsze dla mnie jest to, co zdarza się z wiekiem: przybywa nam lat i nagle stajemy się znowu jakby bardziej dziecinni. Przydarzyło się to ostatnio mojemu bratu, który był muzykiem rockowym, a teraz postanowił – w wieku 50 lat – znowu nagrać CD. Przyszedł do mnie i zapytał, co bym powiedział na gitary akustyczne. Kupiłem więc gitarę i z czasem zacząłem grać z przyjaciółmi i żoną, która bardzo ładnie śpiewa. Mój jednoroczny synek słucha gitary akustycznej od czasu, kiedy był w maminym brzuchu, jest więc już naprawdę wyróżniającym się słuchaczem.

 

Srdja, wielkie dzięki za rozmowę, czujemy się zaszczyceni. Celem Presto jest uczynić muzykę, która jest po prostu dobra, a nie tylko łatwa, bardziej popularną i zdobyć dla niej więcej poparcia. Podpowiedziałbyś nam jakąś zgrabną... prowokację, która pomogłaby to osiągnąć?

Myślę, że to szlachetna misja i że to, co powinniście przede wszystkim robić, to słuchać ludzi. Rozmawiać z ludźmi, którzy czytają Wasz magazyn, odkrywać, co lubią, myśleć, w jaki sposób inni też mogliby to polubić. I jak uczę w mojej książce „Blueprint of Revolution”, wszyscy zawsze chcemy myśleć w dużej skali – tego, co jest naszą wizją – a trzeba zaczynać od małego, myśleć „po malutku”, osiągać małe zwycięstwa.

Ze Srdją Popoviciem rozmawiał Władysław Rokiciński

 

Anatomia Prowokacji – poznaj Presto #13 pod redakcją Elizy Szulińskiej

Wszystkie treści na PrestoPortal.pl czytasz za darmo. Jesteśmy niezależnym, rzetelnym, polskim medium. Jeśli chcesz, abyśmy takim pozostali, wspieraj nas - zostań stałym czytelnikiem kwartalnika Presto. Szczegóły TUTAJ.

Jeśli jesteś organizatorem życia muzycznego, artystycznego w Polsce, wydawcą płyt, przedstawicielem instytucji kultury albo po prostu odpowiedzialnym społecznie przedsiębiorcą - wspieraj Presto reklamując się na naszych łamach.

Więcej informacji:

Teresa Wysocka , teresa.wysocka [at] prestoportal.pl +48 579 667 678

Drogi użytkowniku, zaloguj się aby móc komentować nasze treści.