Jak dorosnąć do poczucia bycia niekochaną? [recenzja filmu "Błąd systemu"]

01.02.2020
Jak dorosnąć do poczucia bycia niekochaną? [recenzja filmu "Błąd systemu"]

Czy jakikolwiek system opieki społecznej potrafi zrekompensować dziecku nieobecność rodzica? Jak wyrównać brak poczucia akceptacji, który w świadomości dziecka oznacza po prostu niekochanie? Jak, będąc rodzicem, zaakceptować fakt, że zaczynasz się bać własnego dziecka?

Nad tematem trudnych dzieci pochyla się niemiecka reżyserka Nora Fingscheidt, tworzy obraz, który – obok „Proximy” – jest kolejną w tym sezonie kinowym opowieścią o relacji matki i córki. „Błąd systemu” to przejmujący film o poszukiwaniu bezwarunkowej miłości i nie ma znaczenia, że na ekranie oglądamy dziecko – zdajemy sobie sprawę, że sytuacje, których doświadcza główna bohaterka, ukształtują ją na długie lata, a może i na zawsze. Dziewięcioletnia Benni tak bardzo domaga się uwagi, że w akcie desperacji jest gotowa zranić zarówno innych, jak i samą siebie; chce być kochana, akceptowana, zauważana. Jednak nieszczęście polega na tym, że wahań nastrojów Benni obawia się jej mama. Przyduszane w dzieciństwie pieluszką dziecko ma uraz, którego skutki wyładowuje na partnerze matki i który komunikuje w sposób agresywny i niekontrolowany. Dopiero opiekunowi szkolnemu, Michaelowi Hellerowi, udaje się dotrzeć do małej, choć osiąga to, stosując dość niekonwencjonalną metodę wychowawczą. Bierze dziewczynkę na trzytygodniowe wczasy w lesie, bez prądu i dostępu do internetu. Szkoła przetrwania okazuje się dla Benni dobrym doświadczeniem, problemy zaczynają się dopiero wtedy, gdy mała przywiązuje się do swojego opiekuna i prosi go, aby został jej tatą. I tu dotykamy największego dramatu tego obrazu – Benni nieustannie zmienia domy dziecka i rodziny zastępcze, przez co jej temperament staje się coraz bardziej nie do okiełznania, bo brak jej stabilności i... miłości. Dziewczynka rozpaczliwie pragnie być kochana, choć sygnalizuje to tak, jakby chciała wzbudzić czyjąś nienawiść. Ze wszystkich sił potrzebuje bliskości i uwagi, ale na to jedno miejsca w systemie nie ma tak długo, aż Benni znajdzie stały dom. Nikt nie chce lub nie może poświęcić się jej w stu procentach, co potęguje w dziecku poczucie odrzucenia i wyzwala ataki furii. Specjaliści ze względów zawodowych nie mogą mieć z dziewczynką relacji prywatnych, czego przykładem jest Heller, z kolei rodzina w trudnych momentach nie umie z nią postępować. Sytuacja wydaje się bez wyjścia i właściwie jedyne alternatywy, jakie pozostają, to skierowanie Benni do szpitala psychiatrycznego lub wysłanie jej na specjalną edukację do Kenii, co jednak wydaje się rozwiązaniem równie tymczasowym, jak wszystkie poprzednie. Poza tym w tym celu dziewczynka musiałaby przekroczyć pewien próg wiekowy, dorosnąć... Tylko jak tu dorosnąć do poczucia bycia niekochaną?

Nagrodzona na Transatlantyk Festival Łódź, a także wieloma innymi prestiżowymi nagrodami (w tym Srebrnym Niedźwiedziem na Festiwalu Filmowym w Berlinie), fabuła wciąga od pierwszych chwil, zaś rola Benni (Helena Zengel) jest ujmująca. Wierzymy też jej ekranowym opiekunom – pani Bafané, która po ostatniej rozmowie z mamą Benni zaczyna płakać, daje wyraz swojej bezsilności, mimo swoich kwalifikacji nie jest w stanie pogodzić potrzeb matki i córki, rozwiązań idealnych nie ma, każda odpowiedź prowokuje do zadania nowego pytania. Matka Benni nie chce narażać jej rodzeństwa i dawać mu za przykład starszej siostry, której zachowania potrafią być niebezpieczne, nie jest też gotowa, aby utrzymywać i samodzielnie wychowywać całą rodzinę. A ofiarą tej sytuacji pada Benni, czego bodaj najlepszym wyrazem jest poruszająca scena, w której dziewczynka krzyczy na brzegu urwiska „mama”, nasłuchując odpowiadającego jej echa. Jak każde dziecko po prostu pragnie być utulona przez matkę.
Koniec końców żadna, choćby najlepsza placówka nie pomoże Benni w jej bólu – dziewczynka ucieknie i z lotniska. A przecież potrzebowała jedynie bliskości i kogoś, kto nauczy ją pracować z relacjami i sobie z nimi radzić. Nie jest dorosłym, aby zrozumieć, że niczego nie ma się raz na zawsze, nie zapomni z dnia na dzień, jak cudownie jest w ramionach rodzica. I wie, że matkę ma się jedną i nikt nam jej w pełni nie zastąpi. Krzyk Benni to tylko manifestacja tej podstawowej tęsknoty, której Fingscheidt przygląda się w niesłychanie wrażliwy, dogłębny i wielokontekstowy sposób.

Maja Baczyńska

Wszystkie treści na PrestoPortal.pl czytasz za darmo. Jesteśmy niezależnym, rzetelnym, polskim medium. Jeśli chcesz, abyśmy takim pozostali, wspieraj nas - zostań stałym czytelnikiem kwartalnika Presto. Szczegóły TUTAJ.

Jeśli jesteś organizatorem życia muzycznego, artystycznego w Polsce, wydawcą płyt, przedstawicielem instytucji kultury albo po prostu odpowiedzialnym społecznie przedsiębiorcą - wspieraj Presto reklamując się na naszych łamach.

Więcej informacji:

Teresa Wysocka , teresa.wysocka [at] prestoportal.pl +48 579 667 678

Drogi użytkowniku, zaloguj się aby móc komentować nasze treści.