Odpuść squasha. Idź pośpiewać

16.11.2015
Odpuść squasha. Idź pośpiewać

ANNA MIELCARSKA: Wojtek pracował w domu mediowym. Siedział w raportach, słupkach. W końcu powiedział sobie dość i postanowił, że będzie zajmować się wyłącznie muzyką. Zaczął od talent show. Bije od niego spokój, ludzie dobrze czują się w jego towarzystwie. A gdy zaczyna śpiewać…

Gdyby postanowił wydać płytę, mógłby zaśpiewać na niej książkę telefoniczną, a ja i tak bym ją kupiła – deklaruje Agnieszka.

Skąd wiesz, jak śpiewa?

Czasem podsłuchuję moich uczniów. Nie słucham ich ćwiczeń ani rozmów, ale jak zaczynają śpiewać pełnym głosem, to nie da się ich nie słyszeć. Zresztą – nie chce się przestać ich słuchać. Musiałabyś kiedyś przyjść. Wtedy zrozumiesz.

Artykuł pochodzi z Magazynu Presto #12 | Niebezpieczne związki muzyki i polityki

Agnieszka Zając, właścicielka studia Voice and More, przyznaje, że śpiewa głównie dla siebie, pod przysłowiowym prysznicem. Nie uczy się. Ktoś kiedyś skrytykował jej głos, zablokowała się. Może kiedyś to zmieni. Ma nawet upatrzonego pedagoga, do którego pójdzie na lekcje. Ale nie będzie to żaden z jej nauczycieli. – Śpiewanie to sprawa zbyt prywatna, musiałabym się bardzo otworzyć, a to nie byłoby dobre dla relacji pracodawca-pracownik – twierdzi Agnieszka.

Programista nie do ruszenia
Joasia. W średnim wieku. Zamknięta w sobie. Właściwie nie wiadomo, co robi poza szkołą. To bez znaczenia. Pewnego dnia postanowiła po prostu cieszyć się życiem, zaczęła śpiewać w chórze. No i przychodzi na zajęcia, daje z siebie wszystko, a w zamian ładuje akumulatory i wychodzi. I tak co lekcję.

Sylwester to pan z korporacji. Przed 50-tką. Na co dzień traktuje życie bardzo serio. Po godzinach odpuszcza. Kocha gitary, które kolekcjonuje. Z tej pasji zrodził się pomysł na zespół. Sylwester zmontował więc skład z kilkoma kolegami i grają. Na zajęcia zawsze przychodzi w garniturze, z kartą identyfikacyjną na szyi. Ale podczas zajęć zupełnie zapomina, co ma na sobie. Nie bardzo ma się jak przebrać. Wpada w przerwie na lunch. Po co chodzi? Żeby zrozumieć wokalistę zespołu i lepiej komponować.

O tym, że przerwę na lunch można wykorzystać nie tylko na zapełnianie żołądka, pomyślał też Paweł. Programista. Zawsze między 13 a 15. Nie do ruszenia w grafiku, bo pora obiadowa jest jedyną, w której może sobie pozwolić na wizytę w Voice and More. A z zajęć nie zrezygnuje. – Dopóki o tym nie wiedziałam, denerwowało mnie, że nie mogę zmienić mu godzin zajęć. Teraz to rozumiem i sama pilnuję, żeby go nikt nie ruszył – mówi Agnieszka, właścicielka szkoły.

Dominik to chłopak przed 30-tką. Na co dzień wstaje o czwartej rano. Jest odpowiedzialny za sieć hurtowni i kilkadziesiąt zatrudnionych osób. Żyje w świecie lodówek i mrożonek. Regularnie przychodzi na godzinę 20.00 na próby chóru. Jest na nich zawsze. Ma świadomość swoich braków wokalnych, ale pracuje nad tym intensywnie. I jest w stanie wszystko załatwić. – Jak masz z czymś problem, to dzwonisz do Dominika, bo jeśli on sobie nie poradzi, to nikt sobie nie poradzi – śmieje się Agnieszka. Racjonalny i rzetelny. I straszny wrażliwiec. W typowej sprzeczności – w życiu zawodowym funkcjonuje w szablonach i schematach, a na zajęciach okazuje się całkowicie wolny muzycznie, zaśpiewa czy zarapuje wszystko.

Śpiewanie z polecenia lekarza
Marysia pracuje w telewizji. Przyzwyczajona do korpo-sztuczek. Bardzo ugrzeczniona. Ma niski, aksamitny głos, którym kołysze i uspokaja. Na koncie ukończona szkoła muzyczna, pomaga jej w rozwijaniu pasji.

Ludzie tu przychodzą i odpoczywają – mówi Agnieszka – a czasem także leczą swoje słabości.

Piotr przyszedł do Voice and More… z polecenia lekarza. Podczas okresowych badań psycholog zapisał mu terapię wokalną. Piotr miał się w ten sposób otworzyć. Choć był dobrym pracownikiem, brakowało mu pewności siebie. Też przychodził na zajęcia w garniturze. Jak dotąd – najbardziej tajemnicza postać. Małomówny do końca. Ale zmienił się. Terapia zaczęła działać.

Te historie sprawiają, że Agnieszka coraz bardziej postrzega swoją działalność jak misję, a nie tylko pracę i sposób na utrzymanie siebie i coraz liczniejszego zespołu profesjonalistów.  – Pierwszy plan zakładał, że będę pracować z wokalistami – tłumaczy Agnieszka. – To ci, którzy przychodzą na pewniaka – dodaje Maria Blumenfeld, dyrektor biura –chcą się doszkolić, mają określone, bardzo wysokie oczekiwania. – To z myślą o takich osobach zatrudniłam najlepszych specjalistów, postarałam się także o możliwość wykorzystywania w pracy techniki Speech Level Singing – dodaje właścicielka szkoły.

Wokalna psychoterapia
Pasjonaci to najlepsi uczniowie – podsumowuje Agnieszka – To oni pokazali mi, jakie są ich potrzeby. Ja tylko na te potrzeby odpowiedziałam, stwarzając warunki.

Nauka śpiewu jest procesem intymnym osobistym. Trzeba się bardzo otworzyć, trzeba nauczycielowi opowiedzieć o swoich problemach, bo jest się tak zablokowanym, że ze śpiewania nic nie wyjdzie. Nauczyciel pełni nie raz rolę terapeuty. Dlatego spotkania odbywają się najczęściej w niewielkiej i zamkniętej przestrzeni. Na 10 metrach kwadratowych nauczyciel i uczeń kreują swój własny, prywatny świat. – Ćwiczenia które trzeba wykonać, wyglądają dość zabawnie, osoba może czuć się niekomfortowo. Przekracza granice wstydu i tworzy się więź, to pomaga w otwarciu – wyjaśnia Maria. Nie ma znaczenia, czy wykonają cztery ćwiczenia, czy przygotują cztery piosenki. Wokalna psychoterapia trwa. Zresztą – zajęcia naprawdę trochę ją przypominają. Każde spotkanie zaczyna się od krótkiego wywiadu. Nie chodzi tylko o zdrowie ale o to, co się dzieje w duszy, w głowie. – Bywa, że uczeń siedzi i ćwiczy 50 minut i nic. I nagle przychodzi ten moment, gdy coś sobie przypomni, uświadomi, pęka blokada i – wow! Jak on śpiewa! Sam jest oszołomiony – opowiada jeden z  nauczycieli śpiewu Voice and More. To ważne chwile. Dlatego w tym zawodzie liczy się empatia, dyskrecja i umiejętność tworzenia relacji, bliskich, zażyłych, choć nie poufałych. – To najlepiej słychać w wykonywanych piosenkach – przekonuje Agnieszka – jest w nich takie porozumienie, widać, że uczeń czuje się bezpiecznie na lekcji, bo wie, że nikt mu nie przeszkodzi. Panuje zasada, że na czas zajęć wyłączamy telefony komórkowe. Nauczyciele mają taki obowiązek, uczniom grzecznie to sugerujemy. Zresztą – oni sami widzą plusy takiego odcięcia od świata zewnętrznego: są bardziej skupieni, nie rozpraszają się.

Lekcja pokory
Można by się zastanawiać, dlaczego właściwie śpiewanie miałoby być lepsze od aktywności fizycznej, jak choćby tytułowy squash. Agnieszka wyjaśnia: –Śpiewanie to trening ogólnorozwojowy – i dla duszy, i dla ciała. Jest trochę jak joga i jak medytacja. Ale co więcej – w piosenkach możesz odnaleźć wszystkie emocje i z jednej strony możesz zredukować te negatywne, nagromadzone w ciągu dnia, a z drugiej – wzmocnić te pozytywne, które też muszą mieć ujście. Jak na siłowni, gdzie redukujesz tłuszcz i budujesz masę. Śpiewając, zmagasz się ze słabościami, bo przecież nie od razu wszystkie dźwięki wychodzą jak trzeba. Lekcje uczą pokory, otwierają głowę – dodaje Agnieszka.

Właściwie ilu jest uczniów, tyle celów do osiągnięcia. Są tacy, którzy chcą być gwiazdą. Nauka w szkole to tylko przystanek na drodze do sławy. Są tacy, którzy marzą, żeby nagrać płytę, przygotować się do konkursu albo do egzaminu w szkole muzycznej czy na studiach wokalnych. A niektórzy – chcą po prostu czerpać z tego radość, chcą dziecku ładnie zaśpiewać kołysankę, inni chcą poznać siebie i swoje możliwości. – Niektórym wydaje się, że nie mają predyspozycji. Ale ja nie znam osoby, która się nie nadaje do śpiewania. Większość problemów wynika z braków technicznych – tłumaczy Maria Blumenfeld.

Zmierzyć się z marzeniem
Choć nie zawsze chodzi tylko o technikę. – Zdarzył się jeden przypadek, że dziewczyna nie wróciła do nas na zajęcia – opowiada Agnieszka – Przychodziła trzy razy w tygodniu przez pół roku. Bardzo ciężko pracowała. Technicznie była świetna, ale brakowało jej tego czegoś, charyzmy. – Na szczęście zwykle przygoda ze śpiewem dobrze się kończy. – Gdy nasi uczniowie zaczynają się otwierać, stają się pewniejsi siebie, poznają swój prawdziwy głos, pozbawiony manier i ograniczeń – ta przemiana dotyka większości – przyznaje Maria. – A zacząć można w każdym wieku – zachęca Agnieszka – zawsze jest dobry moment na to, żeby zmierzyć się ze swoim niezrealizowanym marzeniem. Możesz przyjść, zostawić frustracje i wszystkie „co by było gdyby”, spojrzeć na swój głos z nowej perspektywy. Wtedy poznajesz naprawdę swoje możliwości. Wtedy przychodzi radość. Bo na zajęciach każdy jest gwiazdą.

Artykuł pochodzi
z Magazynu Presto #12
Niebezpieczne związki muzyki i polityki  

Wszystkie treści na PrestoPortal.pl czytasz za darmo. Jesteśmy niezależnym, rzetelnym, polskim medium. Jeśli chcesz, abyśmy takim pozostali, wspieraj nas - zostań stałym czytelnikiem kwartalnika Presto. Szczegóły TUTAJ.

Jeśli jesteś organizatorem życia muzycznego, artystycznego w Polsce, wydawcą płyt, przedstawicielem instytucji kultury albo po prostu odpowiedzialnym społecznie przedsiębiorcą - wspieraj Presto reklamując się na naszych łamach.

Więcej informacji:

Teresa Wysocka , teresa.wysocka [at] prestoportal.pl +48 579 667 678

Drogi użytkowniku, zaloguj się aby móc komentować nasze treści.