Opera Królewska na kolanach

14.04.2015
<p>© 2015 ROH / TRISTRAM KENTON</p>

O tym, że Aleksandra Kurzak jest świetną solistką – wiemy. Ona sama powtarza, że nie umiałaby śpiewać ról drugoplanowych. Trudno więc pozostać obojętnym na premierę „Turka w Italii” w ROH.

Opera Królewska wznowiła produkcję opery Gioachino Rossiniego “Il Turco in Italia” zrealizowanych przez Moshe Leisera i Patrice Cauriera. Ponowna premiera odbyła się 11 kwietnia. Pomimo że operze nie towarzyszy tak subtelna muzyka jak innym dziełom Rossiniego, a arie zapewne nie są tak melodyjne i wpadające w ucho, jak te chociażby z “Cyrulika Sewilskiego”, to od czasów swojej premiery w 1814 roku do dziś jest jedną z najpopularniejszych oper komicznych. Częścią sekretu jej popularności jest zapewne zabawne, wyraziście napisane libretto autorstwa Felice Romani. Co do muzyki, jest ona tu jest lekka, urocza, napisana z dużą dozą poczucia humoru. Na tym polu Rossini nie ma sobie równych. Nikt w historii muzyki nie potrafił napisać muzyki, która sama w sobie jest tak zabawna. Już słuchając pierwszych taktów uwertury czujemy w tej operze niezwykłą energię i radość, a gdy jeszcze dojdzie do tego dobra reżyseria i wybitny skład solistów, opera ta staje się niezapomnianym przeżyciem. I tak taż było 11 kwietnia.

Turek we włoskich latach 60.
Duo reżyserskie Moshe Leiser oraz Patrice Caurier znane jest z wizjonerskich i czasem dość kontrowersyjnych produkcji. W przypadku tej opery obyło się bez żadnych niespodzianek. Ich “Il Turco in Italia” miał swoją premierę już w 1995 roku, a ponieważ cieszy się niesłabnącą popularnością, co kilka lat powraca na afisze Opery Królewskiej w Londynie. Ten “Il Turco in Italia” jest uwspółcześniony, z wieloma odniesieniami do filmów Felliniego. Leiser i Caurier z dystansem, w sposób przerysowany i niezwykle komiczny tworzą nastrój Włoch z lat 60. W zasadzie produkcja ta jest dość prosta. Scenografia składa się z kolorowych płacht, natomiast rekwizyty to kilka elementów, które stereotypowo łączymy z Włochami, jak makaron, lody, czajniczek do espresso. Na tym nieco kiczowatym tle Leiser i Caurier przedstawiają swoją wizję “Il Turco in Italia” i robią to w taki sposób, że widownia ma moment nawet nie przestaje się śmiać.


© 2015 ROH / TRISTRAM KENTON

Panowie – przodem!
Muzycznie przedstawienie to przygotował Evelino Pido. Włoski mistrz bel canto ma we krwi. Dyrygował z ogromnym wyczuciem nastroju i stylu. Orkiestra Opery Królewskiej pod jego batutą mieniła się barwami i rytmami. W tytułowej roli wystąpił charyzmatyczny Ildebrando D’Arcangelo. To wyjątkowy śpiewak, który ma w głosie autorytet, siłę, ale zarazem pewną swadę. Rewelacyjnie wykreował rolę Selima, przerysowanego macho, zdobywcy kobiet. W rolę Don Geronimo wcielił się Alessandro Corbelli. Ten włoski baryton już od ponad czterdziestu lat czaruje publiczność operową na świecie swoim kunsztem wokalnym, na deskach samej Covent Garden pojawiał się już ponad sto razy. To prawdziwy weteran bel canta i to słychać. Interpretacyjnie nikt nie mógł się z nim równać. Corbelli śpiewał lekko, teatralnie i, co ważne w przypadku tej opery, z dużą dawką komizmu. Corbelli ma charakterystyczne vibrato i niezwykłą, szczególnie w przypadku barytonu, wokalną elastyczność. Barry Banks dość dobrze sprawdził się w roli Narciso. Jednak momentami w wysokich rejestrach nie czuł się zbyt pewnie. Tenor w operach Rossiniego musi z lekkością przeskakiwać po wokalnej trampolinie tryli, a tutaj tej lekkości mi nieco zabrakło.


© 2015 ROH / TRISTRAM KENTON

Mistrzowska Kurzak
W operze tej jest jedna dość niezwykła postać – to Prosdocimo, swoisty narrator, który pisze operę. Postać ta obecnie na scenie wydaje się postmodernistyczną wstawką i choć Rossini nie napisał dla tej roli żadnej wirtuozerskiej arii, jest ona ważna i wymagająca wokalnie, gdyż jest to dramaturgiczny spiritus movens całej opery. W rolę tę wyśmienicie wcielił się Thomas Allen.
Rola Fiorilli jest wyzwaniem dla każdej sopranistki. Wymaga ona nadzwyczajnej wirtuozerii wokalnej, gdyż obok lirycznych legat nagle piętrzą się dość szybkie tryle. Zapewne niewiele śpiewaczek poradziłoby sobie tak wspaniale z tą rolą jak to zrobiła Aleksandra Kurzak. Dla niej nagłe zmiany tempa, rytmów oraz nawet najbardziej skomplikowane koloratury nie stanowiły żadnej trudności. Kurzak rolę Fiorilli śpiewała naturalnie, lekko, z mistrzostwem, wyśpiewując wszystkie wysokie dźwięki. Ta opera udowodniła, że Kurzak jest dziś jedną z najwybitniejszych śpiewaczek na świecie. Rolą Fiorilli po prostu rzuciła publiczność Opery Królewskiej na kolana. Oklaskom tego wieczora nie było końca.

Z Londynu dla Presto dr Jacek Kornak

Wszystkie treści na PrestoPortal.pl czytasz za darmo. Jesteśmy niezależnym, rzetelnym, polskim medium. Jeśli chcesz, abyśmy takim pozostali, wspieraj nas - zostań stałym czytelnikiem kwartalnika Presto. Szczegóły TUTAJ.

Jeśli jesteś organizatorem życia muzycznego, artystycznego w Polsce, wydawcą płyt, przedstawicielem instytucji kultury albo po prostu odpowiedzialnym społecznie przedsiębiorcą - wspieraj Presto reklamując się na naszych łamach.

Więcej informacji:

Teresa Wysocka , teresa.wysocka [at] prestoportal.pl +48 579 667 678

Drogi użytkowniku, zaloguj się aby móc komentować nasze treści.