Prawdziwy muzyk dubstepu się nie boi

05.01.2015

Jest granica między gatunkami w muzyce. A o ile można ją przekroczyć, by nie przesadzić? To pytanie jest bardziej podchwytliwe. W każdym razie w naszych czasach można zrobić wszystko. Dlatego przedstawimy wam Dubstepową Symfonię.

Kiedyś kompozytorzy i muzycy byli na etacie. Dzięki nim życie na dworach nie było nudne – odbywało się sporo koncertów orkiestrowych, zespołów kameralnych, oper a nieduży zespół instrumentalny był sprawą honoru nawet dla małych dworów. Kompozytorzy tam obecni tworzyli na zamówienie swoich pracodawców – ot, taki Johann Joachim Quantz, kompozytor i muzyk Fryderyka Wielkiego, który uczył go grać na flecie poprzecznym oraz pisywał wiele utworów specjalnie na ten instrument. Sytuacja się zmieniła w XIX wieku – Beethoven był już wolnym artystą i pisał, co chciał. Wielu też zastanawia się, jak tworzyłby Mozart, gdyby żył dłużej i nie oglądał się na aktualne trendy.

Dziś muzycy i twórcy tym bardziej nie muszą się oglądać na publiczność – wielu przykładów dostarczyła muzyka wieku dwudziestego. Problem twórców dotyczący odbioru ich dzieł przez publiczność jest ciągle aktualny, nie mówiąc o dopuszczalnych doktrynach w danych gatunkach i trendach (ach, ci buffoniści i anty-buffoniści…). Ponadto kiedyś opinie drukowano jedynie w gazetach, nie było ich tak wielu jak teraz. Dziś przez ich mnogość straciły na znaczeniu. Poza tym przyjęło się uważać, że w internecie może zaistnieć każdy i każdy może wygłosić opinię. Z tego powodu jeśli jakieś zjawisko kwitnie, pomimo głosów krytyki dalej będzie kwitło; czyli nie ważne jak, byleby mówili. Czy to znaczy, że opinie już nic nie znaczą? Czy jeśli nowe ekscesy Miley Cyrus cieszą się powodzeniem, ja nic nie wskóram swoją krytyką? Myślę, że w pewien sposób krytyka przestała odgrywać większą rolę. Jest za dużo obecnych na scenie głosów i za mało, proporcjonalnie, odbiorców, by mieć na nich wpływ.

Co to znaczy dla nas – melomanów? Mamy możliwość obserwowania w jaki sposób młoda muzyka się zmienia. Dwudziestowieczne kontrowersje dalej pozostały kontrowersjami, większość ich nie słucha, mniejszość lubi. Trzeba iść naprzód, a może nawet nieco zboczyć z toru.

Dubstepowa Symfonia została zagrana przez… Filharmoników BBC. Pomysł zarzuciło elektroniczne trio Nero, a instrumentacji dokonał Joe Duddell.

Samo przedsięwzięcie wygląda naprawdę serio, wszyscy są poważni, dyrygent i muzycy korzystają z partytur. Wszyscy ubrani są na czarno, orkiestra jest odpowiednio rozstawiona (tylko te laptopy coś nie z epoki, c’nie?), publiczność spokojna i ciekawa. Wszystko tworzy logiczną całość, czuć tam części, rozwój pewnej akcji, napięcia i rozprężenia. Ponadto całość trwa 17 minut, a nie 4, jak przeciętna piosenka. Co w tym dobrego? Ano to samo, co w twórczości Clean Bandit.

Zespół Clean Bandit, wywołujący falę krytyki (the Guardian – klik) i zachwytów, i tak święci triumfy. Trasa koncertowa w Wielkiej Brytanii i Stanach Zjednoczonych, teledyski ciekawe i kręcone w dalekich miejscach (Japonia, Kuba), singiel królujący w Anglii na pierwszym miejscu przez 4 tygodnie (Rather Be, 2014). Co łączy te dwie rzeczy? Klasyka. Otóż dwójka z tego kwartetu ukończyła Jesus College (Uniwersytet Cambridge) na wiolonczeli i skrzypcach i aktywnie wykorzystuje swoje umiejętności w tworzonej muzyce. Instrumenty obecne są też w ich teledyskach (ta przejmująca scena spadających ze skały skrzypiec… klik), a wystarczy dobrze się wsłuchać, by dostrzec nietuzinkowe pochody interwałowe w chórkach. Muzyka jest z gatunku elektroniki i popu, a ich gościnni wokaliści nie unikają rapu.

To wszystko sprawia, że przeciętny odbiorca klasyki zaczyna się krzywić po pierwszych trzech taktach. Nie znaczy to, że akurat wszyscy muszą tego słuchać. Są za to inne plusy.

Dla mnie są to świetne okazje by młodzi ludzie mogli zrobić pierwszy krok w stronę klasyki. Jak obrazoburczy Dizzee Rascal w swoim Bassline Junkie (klik) pokazuje, że muzyka jest naturalnie lepszym wyborem niż narkotyki, tak tu widzimy, że prawdziwe, drewniane instrumenty nie gryzą. Można z nich zrobić świetny użytek w muzyce popularnej, nie posiłkując się samplami orkiestrowymi dostępnymi w programach muzycznych. Skrzypce to ciekawy, piękny i wartościowy instrument, który nie zamieszkuje wyłącznie filharmonii i muzeów. Że nie trzeba bardzo skomplikowanie na nim grać, a Mozarta można banalnie łatwo wpleść w beat utworu (klik). Projekt Nero i Filharmoników BBC pokazuje, że duża objętościowo forma symfonii nie jest przerażająca i może brzmieć interesująco. Oprócz tych przykładów znajdzie się sporo innych, które pokazują klasykę w łatwiejszym świetle. Już niedaleko stąd do łatwiejszych w odbiorze symfonii czy kwartetów. Podsumowując, nie samą krytyką człowiek żyje, trzeba spojrzeć bardziej otwarcie na nowości. Klasyka nie jest jak królowa, która pierwsza podaje dłoń – powinniśmy sami tę dłoń do niej wyciągać.

 

JT

Wszystkie treści na PrestoPortal.pl czytasz za darmo. Jesteśmy niezależnym, rzetelnym, polskim medium. Jeśli chcesz, abyśmy takim pozostali, wspieraj nas - zostań stałym czytelnikiem kwartalnika Presto. Szczegóły TUTAJ.

Jeśli jesteś organizatorem życia muzycznego, artystycznego w Polsce, wydawcą płyt, przedstawicielem instytucji kultury albo po prostu odpowiedzialnym społecznie przedsiębiorcą - wspieraj Presto reklamując się na naszych łamach.

Więcej informacji:

Teresa Wysocka , teresa.wysocka [at] prestoportal.pl +48 579 667 678

Drogi użytkowniku, zaloguj się aby móc komentować nasze treści.