Rise and Fall of the City of Mahagonny – recenzja

17.03.2015
Rise and Fall of the City of Mahagonny – recenzja

Królewska Opera w Londynie do niedawna miała opinie dość konserwatywnego teatru gdzie królowały dzieła Verdiego i Pucciniego. Jednak od kilku lat Royal Opera House stara się otwierać na nowy repertuar oraz nową publiczność. Z pewnością oznaką takich zmian jest najnowsza premiera w ROH. 10 marca po raz pierwszy na scenie Opery Królewskiej mogliśmy zobaczyć “Rise and Fall of the City of Mahagonny” Kurta Weilla oraz Bertolda Brechta. Dzieło to miało swoją premierę w 1930 roku i od razu wywołało skandal. Nic dziwnego, można się było spodziewać, że dwóch lewicowych artystów nie napisze tradycyjnej opery o miłości we włoskim stylu.

“Rise and Fall of the City of Mahagonny” to dzieło nowatorskie i prowokacyjne na kilku płaszczyznach. Muzycznie to mieszanka stylów. Uważny słuchacz znajdzie tutaj nawiązania do “Fidelia” Beethovena, “Wozzecka” Berga i kilku innych dzieł z operowej klasyki, a wszystko to zaprezentowane w dość parodystycznym stylu. Poza tym pojawiają się tutaj jazzowe rytmy, oraz sceny kabaretowo-musicalowe, a wszystko to w wyszukanej orkiestracji. To dzieło niezwykłe i mimo pozornej i uwodzicielskiej prostoty, dość trudne do wystawienia. Wystarczy tutaj wspomnieć, że opera ta wymaga prawie stu osobowej orkiestry, chóru oraz śpiewaków, których głosy są na tyle elastyczne aby z łatwością przeskakiwać od stylu kabaretowego do jazzowego do operowego i z powrotem.

Bertold Brecht napisał dość wyzywający tekst, szczególnie jak na operę. Pozornie akcja jest bardzo prosta. Mahagonny to miasto założone przez oszustów. Przyciąga ono ludzi, którzy chcą się bawić i zapomnieć o zwykłych troskach. Miasto to przekształca się w mekkę hazardu i prostytucji. Na koniec wybuchają w nim protesty przeciw skorumpowanemu ustrojowi. Akcja ta nie jest specjalnie spójna, nie ma tutaj typowego wzrostu napięcia i kulminacji. Sceny następują po sobie, budując atmosferę miasta z pogranicza fantazji i koszmarów. Brecht oparł konstrukcję tego dzieła na schematach średniowiecznych moralitetów. Z jednej strony płaszczyzna moralna jest tutaj kluczowa, choć ma ona dość groteskową formę, z drugiej jednak strony jest to głęboka krytyka konsumpcyjnego stylu życia.

Przedstawienie to wyreżyserował James Fulljames. Fulljames dość prosto i schematycznie podszedł do tej opery, ale jego nieco uwspółcześniona wizja “Mahagonny” świetnie pasuje do samej opery. Myślę, że nie ma potrzeby na siłę dodawać nowych znaczeń do dzieła Weilla. Fulljames podszedł do tej opery z dystansem. Podkreśla on jej groteskowy charakter, ale zarazem skupił się na krytyce współczesnego konsumpcjonizmu, co jest trzonem libretta. Fulljames jest ostrożny aby nie brać tekstu Brechta zbyt dosłownie, jego wizja tej opery to raczej swoista przypowieść o zagrożeniach współczesnego kapitalizmu.

Muzycznie dość dobrze przygotował orkiestrę Opery Królewskiej Mark Wigglesworth. Poprowadził on orkiestrę pewnie I dynamicznie, choć muszę dodać, że pozostało mi tutaj poczucie pewnego niedosytu. Wigglesworth nie przedstawił całego bogactwa rytmów i stylów muzycznych w “Mahagonny”, a momentami nawet orkiestra brzmiała nieco monotonnie.
Bardzo dobrze natomiast spisali się soliści. Royal Opera House zaangażowało do tej opery śpiewaków znanych z czołowych scen operowych. Obsadę otwiera: Anne Sofie von Otter jako Leocadia, jako Jenny usłyszeliśmy Christine Rice, roli Jimmy’ego podjął się Kurt Streit, natomiast jako Trinity Moses wystąpił Willard W. White. Otter to weteranka scen operowych, zatem interpretacyjnie świetnie radziła sobie z enigmatyczną rolą władczej i sprytnej Leocadii. Jednak jej głos był momentami słaby, a jego barwa była dość matowa. White natomiast śpiewał pełnym, krwistym głosem. Jego głos ma pewien autorytet i siłę, wobec której ciężko być obojętnym. Kurt Streit śpiewał lirycznie, z dużym wyczuciem stylistycznym, ale i z aktorską emfazą. Bezsprzecznie rewelacyjna była Christine Rice. Jej Jenny była interpretacyjnie bardzo przekonująca, a jej głos był w stanie prawdziwie poruszyć widownię.
Tym, którzy by chcieli zobaczyć “Rise and Fall of the City of Mahagonny”, a nie są w stanie wybrać się do Londynu polecam transmisje w wybranych kinach w Polsce 1 kwietnia.

Dla Presto – Jacek Kornak

Wszystkie treści na PrestoPortal.pl czytasz za darmo. Jesteśmy niezależnym, rzetelnym, polskim medium. Jeśli chcesz, abyśmy takim pozostali, wspieraj nas - zostań stałym czytelnikiem kwartalnika Presto. Szczegóły TUTAJ.

Jeśli jesteś organizatorem życia muzycznego, artystycznego w Polsce, wydawcą płyt, przedstawicielem instytucji kultury albo po prostu odpowiedzialnym społecznie przedsiębiorcą - wspieraj Presto reklamując się na naszych łamach.

Więcej informacji:

Teresa Wysocka , teresa.wysocka [at] prestoportal.pl

Drogi użytkowniku, zaloguj się aby móc komentować nasze treści.