Show w hollywoodzkim stylu – Jan A.P. Kaczmarek na Sopot Classic [relacja]

19.08.2016
<p>Fot. Bogna Kociumbas</p>

KINGA A. WOJCIECHOWSKA: Ile razy zdarza się, że koncert prowadzi kompozytor muzyki, która za chwilę zostanie wykonana? Piątkowy wieczór, 5 sierpnia, podczas Festiwalu Energa Sopot Classic formalnie otworzył Cezary Nelkowski, opowiadając zgromadzonym muzyczną historię niedoszłego dyplomaty, prawnika z wykształcenia, Jana A. P. Kaczmarka. Encyklopedyczny wstęp był odrobinę nużący, ale w porę sytuację uratował kompozytor. Uratował humorem i dystansem do siebie. Pozostałą część wieczoru mikrofon dzierżył już Jan A. P. Kaczmarek.

Kto lepiej opowie o muzyce, niż jej twórca. W dodatku twórca, który uwielbia i rozumie show w iście amerykańskim stylu. W jego słowach jest idealna równowaga powagi i żartu, ważnych informacji i anegdot. Jan A. P. Kaczmarek jako człowiek fascynuje i bawi, rozśmiesza i zachęca do refleksji. Jan A. P. Kaczmarek jako kompozytor – przede wszystkim budzi emocje. To zresztą wcale nie musi być korzystne, jak sam stwierdził – zanim napisał muzykę do „Marzyciela”, najpierw mu odmówiono. Uznano, że jako Polak, będzie pisał zbyt dramatycznie. Na szczęście, dla Polaka i dla filmu – w końcu zmieniono zdanie. I dobrze, bo właśnie za ścieżkę dźwiękową do „Marzyciela” (ang. „Finding Neverland”) Jan A. P. Kaczmarek otrzymał Oscara – drugiego, po ponad 50 latach od pierwszego polskiego triumfu czyli nagrodzie Akademii dla Bronisława Kapera.

Losy koncertu, podobnie jak losy jego głównego bohatera, także były burzliwe. Przez cały dzień padał deszcz, orkiestra nie mogła zrobić ani jednej próby z nagłośnieniem, bo nie było prądu. Włączono go na krótko przed koncertem. Pozostawało wierzyć, że muzycy nie stracą zimnej krwi. Kto zna środowisko muzyków klasycznych, wie, jak wielkie to obciążenie dla artystów. Ale udało się, od strony wykonania koncert był bez zarzutu. Publiczność czuła się w pełni usatysfakcjonowana. Właściwie było tu wszystko – dobrze zagrana piękna muzyka, doskonale skomponowana z obrazem, ciekawa opowieść, dzięki której każdy mógł być emocjonalnie blisko kompozycji Jana A. P. Kaczmarka, i artysta, który w trakcie przerwy i po koncercie był na wyciągnięcie ręki słuchaczy – podpisywał płyty, programy, pozował do zdjęć.
Dla niego samego obecność w Sopocie była podróżą sentymentalną. W krótkim wywiadzie po koncercie opowiedział Presto, że od razu zgodził się na koncert swojej muzyki podczas Energa Sopot Classic. Jego najważniejsze kompozycje powstały na zamówienie instytucji z Trójmiasta, więc ma bardzo dobre skojarzenia z tym regionem Polski. A do tego – morze, wakacyjna atmosfera – czego chcieć więcej?
To pytanie i ja sobie zadaję po zakończeniu festiwalu. Energa Sopot to w tym roku trzy ważne idiomy: muzyka operowa, muzyka filmowa, muzyka barokowa. To kwintesencja muzyki pięknej ale przystępnej, doskonale wykonanej ale bliskiej słuchaczowi.

Ciekawe, czy dziś kogokolwiek jeszcze dziwi obecność muzyki filmowej na festiwalu muzyki klasycznej. To symptomatyczne, że oto mamy wydarzenie, które w założeniu przybliża klasykę szerokiej publiczności, czasem przypadkowej, wakacyjnej, ludziom, którzy przecież nie zabierają na urlop fraka ani wieczorowej sukni, przyjeżdżają za to z dziećmi, łopatkami do piasku i strojami kąpielowymi. I gwiazdami tego wydarzenia są: śpiewaczka operowa, aktualnie najważniejszy sopran świata oraz kompozytor muzyki filmowej, zdobywca Oscara za muzykę użytkową, której celem jest tworzenie odpowiedniej atmosfery na ekranie. Może rację ma Robert Piaskowski, dyrektor artystyczny krakowskiego FMF-u, że dziś nową klasyką jest właśnie muzyka filmowa.
Suity, które słyszeliśmy podczas koncertu, nie były wprost ścieżkami dźwiękowymi. Jan A. P. Kaczmarek przygotował swoje partytury specjalnie do wykonania koncertowego, aby muzyka mogła zabrzmieć autonomicznie, w swojej pełni. Na wzór znaczących poprzedników – Prokofiewa czy Szostakowicza – kompozytorzy muzyki filmowej coraz częściej pozwalają swojej muzyce żyć w oderwaniu od obrazu. Zwykle to oderwanie się sprawdza. A jeśli do tego muzyka wykonywana jest przez świetny zespół, jak w Sopocie, gdzie grała Polska Filharmonia Kameralna pod dyrekcją Wojciecha Rajskiego, to określenie „nowa klasyka” staje się po prostu faktem.

Relację z koncertu operowego, którego gwiazdą była Aleksandra Kurzak przeczytasz tutaj.
Relacje z koncertów barokowych już w krótce na portalu. Bo choć gwiazdy były dwie, pozostali artyści stanowili ważne festiwalowe odkrycia. I o nich także chcę napisać parę słów.

Wszystkie treści na PrestoPortal.pl czytasz za darmo. Jesteśmy niezależnym, rzetelnym, polskim medium. Jeśli chcesz, abyśmy takim pozostali, wspieraj nas - zostań stałym czytelnikiem kwartalnika Presto. Szczegóły TUTAJ.

Jeśli jesteś organizatorem życia muzycznego, artystycznego w Polsce, wydawcą płyt, przedstawicielem instytucji kultury albo po prostu odpowiedzialnym społecznie przedsiębiorcą - wspieraj Presto reklamując się na naszych łamach.

Więcej informacji:

Teresa Wysocka , teresa.wysocka [at] prestoportal.pl +48 579 667 678

Drogi użytkowniku, zaloguj się aby móc komentować nasze treści.