To wszystko z miłości! [Trzy historie]

26.05.2019
Justyna Reczeniedi, fot. arch. artystki

Łączenie macierzyństwa z pracą artystyczną to niełatwe, ale piękne wyzwanie. Trzy Mamy- Artystki opowiadają nam swoje historie. Dla inspiracji. Z okazji Dnia Matki.

***

Maskotka śpiewa moim głosem

Justyna Reczeniedi, śpiewaczka operowa, mama córeczki

Łączenie artystycznego zawodu z macierzyństwem jest cudowną przygodą zarówno dla małego dziecka, jak i dla rodziny. Oczywiście pod warunkiem, że tata jest na wyciągnięcie ręki, zwłaszcza w początkowym okresie życia pociechy.

Śpiewałam i koncertowałam w ciąży do ostatnich chwil, a na estradzie byłam już dwa miesiące po rozwiązaniu. Pamiętam, że karmiłam w garderobie, a nawet w kulisie i to było jedno z piękniejszych doświadczeń. Dziecko od początku obyte z muzyką klasyczną rozwija się w sposób harmonijny. Mogłam to zaobserwować na przykładzie naszej córeczki, która jest nie tylko muzykalna, ale też zdolna, „wygadana”, no i w wieku 4-ech lat mówi biegle po węgiersku, czym bardzo mi imponuje. Kiedy miała 2,5 roku wróciłam do pracy w operze, i to w takim trybie prób, że nie było mnie całymi dniami w domu (próby odbywały się od 10:00 do 21:00 od wtorku do soboty). Niestety, kiedy robię rzetelny rachunek sumienia, to żałuję tego. Tak. Dopóki mogliśmy być razem, wyjeżdżać we trójkę, być blisko siebie czy to na próbach czy koncertach – macierzyństwo ze śpiewem nie tylko nie wchodziło w kolizję, ale też cudownie ze sobą korespondowało. Ale kiedy na trzy tygodnie musiałam rozstać się z maluszkiem, to okazało się to dla mnie zbyt trudne i dziś myślę, że... niepotrzebne. 2,5-letnie dziecko jest za małe na to, by nie widzieć matki tak wiele godzin. Uważam dziś, że urlop macierzyński powinien trwać przynajmniej 3 lata.

Jednak te pierwsze chwile życia córeczki zainspirowały mnie mocno. Uświadomiłam sobie wtedy to, czego sama w dzieciństwie doświadczyłam, czyli że muzyka klasyczna pozytywnie działa na rozwój niemowlęcia. Jak wspomniałam – wracając do teatru, nie zawsze mogłam być z dzieckiem. Wówczas wpadłam na pomysł stworzenia Operowych Zwierzaków czyli takiej śpiewającej zabawki, która będzie moim głosem wykonywać w pluszaku muzykę klasyczną, operową, najsłynniejsze fragmenty najpiękniejszych klasycznych melodii – od Bacha, przez Vivaldiego, Mozarta, Beethovena, po Chopina, Czajkowskiego, Verdiego... Tak przyszła na świat Zebra Meggi – z zestawem aktywizującym i Pada Lulu – wyciszająca, kojąca. Nagrałam ponad 100 ścieżek, a gatunków zwierząt do tego czasu powstało aż 6. Każdy „śpiewa” po 18 różnych utworów. Kot Mimi i Pies Milo wykonują nawet utwory w oryginalnych językach, a Pingwin Gabi i Lemur Kiki są nagrane w historycznym stroju 432. Nie wszystkim też wiadomo, że jesteśmy Zabawką Roku 2019!

Operowe Zwierzaki nie tylko umilają życie dzieciaczkom i wprowadzają je delikatnie w świat muzyki klasycznej, ale przede wszystkim działają na ich rozwój – na ilość połączeń nerwowych w mózgu. Ta idea od początku mi przyświecała i jestem bardzo dumna z mojej Baby Opery. Muzyka klasyczna, wykonywana głosem operowym działa na niemowlęta w sposób magiczny. Nie wierzycie? Sprawdźcie sami!


Ewa Rzetecka-Niewiadomska z córeczką Bereniką, fot. arch. artystki

Świat się zatrzymuje i słuchamy bicia serca

dr hab. Ewa Rzetecka-Niewiadomska, klawesynistka, pedagog, mama trojga dzieci

Pamiętam swój pierwszy koncert po urodzeniu pierwszego dziecka. W poprzednią noc córeczkę bolał brzuch, więc byłam straszliwie niewysypana. Co więcej – okazało się, że nie mieszczę się w moje koncertowe kreacje i musiałam wystąpić w sukni ciążowej. Nie było to komfortowe, ale ten koncert dał mi ogromne poczucie siły. Wiedziałam już że dam radę być jednocześnie matką i artystką. Ten lęk towarzyszy wielu kobietom z artystycznego świata, które zostały lub chcą zostać matkami. Czy podołam, czy uda mi się wrócić do koncertowania, czy nie zatrzymam się w rozwoju zawodowym, podczas gdy świat będzie pędził naprzód? Na szczęście, własnym przykładem mogę poświadczyć, że można być jednocześnie matką i działać jako artystka. Mam troje dzieci, w tym niedawno narodzoną córeczkę, pracuję na uczelni, koncertuję, nagrywam płyty. Bardzo dużo zawdzięczam moim bliskim, którzy są dla mnie nieocenionym wsparciem. Dużo zrozumienia ma też dla mnie mój mąż, który, oprócz tego, że jest doktorem fizyki, zajmuje się śpiewem operowym, więc wie, jak ważna jest dla mnie moja praca.

Oczywiście moja praca wygląda teraz inaczej. Straciła na spontaniczności, nie mam już niezaplanowanej przestrzeni. Moje życie jest zorganizowane co do minuty. Nauczyłam się ćwiczyć szybciej, uważniej i efektywniej. Nauczyłam się też rozkładać siły – na ćwiczenia, na opiekę nad dziećmi, na koncerty – pamiętając o tym, że raczej nie uda mi się wypocząć przed występem, bo dzieci wyczuwają moje emocje i właśnie w przedkoncertowe noce źle śpią. Ważny jest także moim zdaniem rozdział życia prywatnego i zawodowego. Jestem zaangażowaną mamą moich dzieci, ale podczas zajęć na uczelni chcę być tam dla moich studentów i być postrzegana jako profesjonalistka, a podczas koncertów nie mam zamiaru przekazywać słuchaczom moich codziennych zmartwień i zmęczenia. Chcę wtedy czuć się piękna, dawać publiczności cudowną muzykę, dzielić się sztuką.

W jednym wypadku jednak te światy się splatają – dzieci potrafią być niezwykle inspirujące. Przygotowuję obecnie program na płytę klawesynową, na której znajdzie się m.in. utwór bezpośrednio inspirowany macierzyństwem – „Dla Bereniki – Miniatura w stylu barokowym” (2019) Weroniki Ratusińskiej-Zamuszko – wspaniałej kompozytorki, pedagoga i mamy. Poprosiłam Weronikę, żeby napisała dla mnie utwór, kiedy byłam w ciąży z moją najmłodszą córeczką. Utwór miał zawierać sprzeczne uczucia targające ciężarną kobietą – nadzieję i lęk, oczekiwanie i niepewność, a przede wszystkim ogromną miłość. Weronika mnie nie zawiodła, w tej klawesynowej miniaturze jest wszystko czego oczekiwałam, a nawet więcej. Ten utwór jest jak szkatułka, w której są ukryte skarby. Pozornie jest to błyskotliwe rondo, utrzymane w barokowej stylistyce. Kiedy jednak zwolni się tempo tak, żeby wydobyć poszczególne melodyczne i harmoniczne rozwiązania, zaczyna się słyszeć skomplikowane emocje zawarte w tym utworze. Co najważniejsze jednak, w środkowej części ta solowa miniatura klawesynowa staje się utworem na klawesyn i taśmę. Na nagraniu zostało zarejestrowane bicie serca mojej wtedy jeszcze nienarodzonej córeczki Bereniki (obecnie ma pięć miesięcy), które przeplatam tylko nielicznymi, subtelnymi akordami na klawesynie. Na 40 sekund świat się zatrzymuje i słuchamy bicia serca.

  • Prawykonanie Pałac w Rybnej, 7 lipca 2019 o godz.18. Koncert pt. „Taniec życia”


Barbara Rogala, fot. Margot

Łączyć, a nie dzielić

Barbara Rogala, śpiewaczka, skrzypaczka, nauczycielka, mama trojga dzieci

Śmiejemy się z mężem, że od kiedy wzięliśmy ślub, urodziliśmy trójkę dzieci i trzy płyty :) Tak to się układało, że kiedy kolejne dzieci stawały samodzielnie na nogi, to my wracaliśmy z impetem do rozwoju różnych pomysłów muzycznych, które z reguły kończyły się wydawaniem płyty. Teraz szykujemy czwartą, więc co bardziej żartobliwi znajomi pytają nas, kiedy w takim razie czwarte dziecko ? :)

Łączę życie rodzinne z zawodowym od 10 lat. To okres pełen wysokich wzlotów i bolesnych upadków. Pracowałam w tym czasie w paru instytucjach muzycznych, jednocześnie studiując na Wydziale Wokalno-Aktorskim w Łodzi. Podczas ostatnich 10 lat miałam też okres prowadzenia firmy – agencji koncertowej, która miała uporządkować nasze życie zawodowe. Byłam nauczycielką śpiewu i skrzypiec w swojej prywatnej szkole muzycznej, prowadziłam też zajęcia umuzykalniające dla dzieci. Od 2015 roku współtworzę zespół muzyki dawnej Kapela Polonica, z którym nagrałam płytę „KAPELA POLONICA Kantaty Sakralne” Georga Philippa Telemanna [płyta pod patronatem Presto – przyp. red]. Wystąpiłam również gościnnie na płycie swojego męża Grzegorza Rogali z projektem PGR „Poezjazz”, z którym to projektem właśnie nagraliśmy kolejny materiał na nasz wymarzony i wyczekany wspólny P.G.R. – „Polish Psalter” na sopran i jazz ensemble. To połączenie naszych dwóch muzycznych światów – renesansowego śpiewu z jazzowymi improwizacjami. Aranżacji muzyki Mikołaja Gomółki do słów Jana Kochanowskiego dokonał mój mąż, który jest także puzonistą. Za nami parę udanych koncertów i wiele planów najbliższe miesiące, w tym występy w Paryżu i Sztokholmie. Ta produkcja jest jednak zupełnie inna niż poprzednie. Nauczeni doświadczeniem, jak bardzo wydawanie płyty angażuje naszą rodzinę – nie tylko czasowo, ale także finansowo – zorganizowaliśmy zbiórkę pieniędzy na zrzutka.pl/polishpsalter, gdzie można wesprzeć ten pomysł muzyczny. Od marca pracuję też w Zespole Wokalnym Polskiej Opery Królewskiej w Warszawie.

Nauczyłam się łączyć te moje dwie miłości – Rodzinę i Muzykę. Właśnie! "Łączyć", a nie "dzielić". Wiele razy spotykałam się z pytaniami: Jak dzielisz swój czas/serce/kondycję fizyczną na rodzinę i zawodowe śpiewanie? Z mojego doświadczenia wynika, że nie należy dzielić, a łączyć. Zapraszać rodzinę do przeżywania swojego życia. Dzieci dużo lepiej rozumieją, co się dzieje, kiedy mają to wytłumaczone. Czują się ważne.

„Łączenie” to także decydowanie wspólnie z mężem o tym, czy wyjazd na koncert/kurs czy inne wydarzenia muzyczne jest dobry dla naszej rodziny. W ten sposób zrezygnowałam z paru przesłuchań, kursów, moje serce nie pozwalało mi w tamtym momencie opuścić najbliższych. Mowa tu oczywiście dodatkowych wyjazdach. Te, które są związane z moją etatową pracą otaczam po prostu logistyczną troską tak, aby móc ze spokojem wyjechać, pozostawiając rodzinę w dobrej kondycji. Mam wielkie szczęście, że mój mąż jest także muzykiem, również koncertuje i można by rzec, że organizowanie logistyki rodzinno-koncertowej jest dla nas codziennością.

Czasem dostaję pytania, jak to jest możliwe, że przychodzę przygotowana na próbę, choć mam trójkę małych dzieci w domu? Nauczyłam się po prostu wykorzystywać każdą chwilę. Dziś na przykład rozśpiewywałam się przy prasowaniu, kiedy dzieci miały swój czas na bajkę :) Nie mamy w domu telewizji, nie pochłania ona więc naszego czasu. W wychowaniu dzieci doświadczyłam, że wielką wartość ma bliskość i uważność. Przebywanie i jeszcze raz przebywanie z dziećmi. Każda wolną chwilę poświęcam więc rodzinie.

Rozczytywanie nowego materiału muzycznego odkładam na podróże pociągiem, dużo pomaga wizualizacja. Kiedy muszę "wśpiewać" utwór organizuję sobie czas na próbę, pozostawiając dzieci pod opieką męża, lub innych dobrych ludzi. Takich wokół nas, chwała Bogu, nie brakuje! Do dziś powtarzam mojej teściowej, że bez niej nie skończyłabym tych studiów! Ileż godzin spędziłam w tramwajach, krążąc między zajęciami a malutkim dzieckiem, by móc je przytulić, nakarmić… Ile godzin teściowa i mój mąż wyjeździli wokół uczelni z wózkiem… Miałam również wspaniałą, wyrozumiałą profesor Urszulę Kryger, która ze spokojem przerywała lekcję, bo „jest czas karmienia”, która pomagała mi, nawet po zakończonych studiach, wracać do formy wokalnej po kolejnym porodzie. Kiedy dostawałam propozycję koncertu niedługo po porodzie, mój mąż wsiadał ze mną w auto i jechał pilnować maleństwa, aby w każdej wolnej chwili mogło być przeze mnie nakarmione i przytulone. To są wielkie logistyczne trudności, wobec których nie stajemy sami. Są przecież i inni ludzie w zespole, którzy muszą np. jechać sześć godzin z niemowlakiem w jednym aucie.... mamy wspaniałych, wyrozumiałych muzyków w zespołach. Tu szczególne ukłony wdzięczności dla Kapeli Polonica, za cierpliwość do naszych dzieci nie tylko w aucie, ale też w trakcie prób u nas w domu. Dziewczyny z Kapeli, Ewa Rzetecka-Niewiadomska i Emilia Kinecka również łączą życie rodzinne z zawodowym, mogłam się wiele od nich nauczyć, radzą sobie świetnie! Spotykam wiele takich dzielnych kobiet, jak chociażby kwartety smyczkowe „Apertus Quartet” czy „Befane” , z którym miałam przyjemność koncertować z kompozycjami mojego męża za okazji 100-lecia odzyskania Niepodległości. Rozmawiamy, dzielimy się swoimi doświadczeniami, taka współpraca to wielki skarb.

Nie zawsze jednak było tak harmonijnie i dobrze. Wiele lat męczył mnie perfekcjonizm. Chciałam być perfekcyjną mamą, perfekcyjną wokalistką, studentką, pracownicą, nauczycielką, żoną, przyjaciółką, córką, siostrą.... Perfekcjonizm doprowadził mnie do ruiny zdrowotnej. W tym ciężkim czasie udało nam się wyjechać na dwa tygodnie w Bieszczady. Zupełnie odludne miejsce, gdzie po paru dniach wyciszenia usłyszałam w swoim sercu zdecydowane – STOP. Nie mogę tak dalej żyć. Zrezygnowaliśmy z naszych etatów w Łodzi i wyjechaliśmy poza miasto. Wynajęliśmy dom w szczerym polu. Tam przez półtora roku dochodziliśmy do siebie, żyliśmy biednie, utrzymując się jedynie z projektów. Tam rozwijał się zespół muzyki dawnej Kapela Polonica. Tam snuliśmy plany nagrania płyty, która teraz leży przede mną. Tam nasze dzieci na nowo nam zaufały, a my zaufaliśmy Bogu, decydując się na tworzenie autorskich projektów i... trzecie dziecko :)

Po tym czasie wróciliśmy do "cywilizacji", etatów, zobowiązań, byłam już silniejsza. Nie mam już potrzeby kontrolować wszystkiego i wszystkich. Nie muszę być najlepszą mamą i śpiewaczką na świecie. Po prostu każdego dnia staram się kochać i wypełniać swoje obowiązki. Dziękuję Bogu codziennie za to, co mam. W tym właśnie odnajduję harmonię. Naprawdę rozkochałam się w wychowywaniu dzieci, naprawdę jestem spełniona zawodowo.

Życzę każdej Mamie, aby znalazła ten spokój serca. Życzę każdej śpiewaczce, aby znalazła takie spełnienie. Życzę każdej kobiecie, niezależnie jakie role ma w życiu do wypełnienia – kobiecości i radości z codzienności. Naprawdę nie musimy być idealne :)

Wysłuchała Maria Nowrot

Wszystkie treści na PrestoPortal.pl czytasz za darmo. Jesteśmy niezależnym, rzetelnym, polskim medium. Jeśli chcesz, abyśmy takim pozostali, wspieraj nas - zostań stałym czytelnikiem kwartalnika Presto. Szczegóły TUTAJ.

Jeśli jesteś organizatorem życia muzycznego, artystycznego w Polsce, wydawcą płyt, przedstawicielem instytucji kultury albo po prostu odpowiedzialnym społecznie przedsiębiorcą - wspieraj Presto reklamując się na naszych łamach.

Więcej informacji:

Teresa Wysocka , teresa.wysocka [at] prestoportal.pl

Drogi użytkowniku, zaloguj się aby móc komentować nasze treści.