70 lat Opery Śląskiej

19.08.2015
70 lat Opery Śląskiej

ADRIAN NOWAK: Kiedy Adam Didur zakładał pierwszy w Polsce powojennej teatr operowy, pewnie nawet nie myślał, że znajdą się fascynaci, którzy będę ten teatr prowadzić przez następne 70 lat. Szczególnie, że początki były skromne. Najpierw w Katowicach, potem w Bytomiu. Dziś już trudno wymienić wszystkich wybitnych śpiewaków, którzy przez te lata pojawili się w Operze Śląskiej. Sporą ich grupę udało się zebrać podczas wielkiego jubileuszu Opery. Wystąpili na scenie, która jako jedna z nielicznych w Polsce nie jest jeszcze super-nowoczesnym miejscem dofinansowanym z funduszy unijnych, ale za to tworzy szczególny klimat dla nagradzanych w kraju i za granicą spektakli i do nagrywania płyt, które zdobywają laury i statusy złota i platyny.

Uroczysty festiwal jubileuszu Opery Śląskiej odbył się w czerwcu. Tak jak 70 lat temu działalność teatru otwierała „Halka” Stanisława Moniuszki, tak i teraz podczas jubileuszu postanowiono wrócić do tegoż tytułu, nawiązując do tradycji jaka wytworzyła się w Bytomiu, by co 10 lat, podczas kolejnych rocznic, odświeżać to ważne dzieło w muzyce polskiej.

Po dynamicznie zagranej uwerturze pod batutą dyrektora Tadeusza Serafina – podniosła się kurtyna, która ukazała scenę z bardzo minimalistyczną, wręcz symboliczną scenografią. Stroje szlacheckie wystarczyły, by nikt nie miał wątpliwości, w jaką przeniesie się epokę. Stół z biesiadnikami przesuwany zależnie od potrzeb wystarczył, by oddać klimat szlacheckiej biesiady, odpowiednio ubarwiając miejsce akcji, za chwilę znów zamierając, jak w filmowej stop-klatce, gdy reżyser chciał, aby widz skoncentrował się na interakcji Halki i Janusza. Proste, pomysłowe i niezmiernie efektowne rozwiązanie, które przede wszystkim nie rozpraszało widza. Zresztą brawa, jakie się rozległy zaraz po podniesieniu kurtyny, świadczyły wyraźnie o aprobacie oglądających.

Popisowo zaprezentował się balet. W karkołomnym tańcu góralskim widzowie zobaczyli wręcz akrobatyczny popis, w którym wykorzystano nawet ściany scenografii. Wreszcie zrozumiałem, co znaczy góralskie powiedzenie: " z przytupem po ścianach".  Tancerki podtrzymywane przez partnerów szaleńczo odbijały się od ścian, prawie łamiąc prawa fizyki. Niesamowite i spektakularne, co zresztą znów widownia odpowiednio nagrodziła.

Kolejnym świetnym ogniwem spektaklu okazał się chór Opery Śląskiej. Pisałem już kiedyś o tym, że jest to jeden z nielicznych chórów, który wykonuje najprawdopodobniej katorżniczą pracę nad dykcją, ponieważ każde słowo, nawet zaśpiewane szybko jest wyraźne i zrozumiałe. To niestety nie wszystkim chórom się udaje. A powiedziałbym nawet, że niewielu. Jest to niewątpliwa zasługa Krystyny Krzyżanowskiej-Łobody, która całe swoje serce oddaje w przygotowanie zespołu i co zresztą jest słyszalne ostatnio w każdym wystąpieniu chóru, niezależnie od spektaklu.

No i wreszcie soliści.  Szczególne brawa należą się Jolancie Wagner za bardzo wiarygodną i przekonującą Halkę, oraz Sylwestrowi Kosteckiemu za partię Jontka.

Trudna rola Halki została zinterpretowana przez Jolantę Wagner niezwykle precyzyjnie, a przede wszystkim bardzo emocjonalnie. Nie forsowała swojego głosu, ale z każdym dźwiękiem dało się odczuć emocje i kulturę wokalną na najwyższym poziomie. Elektryzował także Sylwester Kostecki. Silny, dramatyczny tenor, do tego postawny – idealne połączenie w roli silnego górala, na wskroś honorowego, gotowego nawet zabić, gdyby zaszła konieczność, dla obrony godności Halki. Partia wykonana została przez Kosteckiego z olbrzymim zaangażowaniem, a wielkie brawa po arii „Szumią jodły na gór szczycie...” całkowicie potwierdziły, że trafił on do widowni tą interpretacją. Słuchałem już Pana Kosteckiego na początku obchodów Jubileuszu w równie świetnym wykonaniu „Tannhäusera” Ryszarda Wagnera. Odważę się powiedzieć, z pełną odpowiedzialnością za te słowa, że Sylwester Kostecki jest pierwszym tenorem Opery Śląskiej i myślę, że zgodzą się ze mną wszyscy ci, którzy obejrzeli oba spektakle.

Jak to zwykle przy jubileuszu bywa, nie obyło się na zakończenie bez wielu ciepłych słów, listów gratulacyjnych i wystąpień różnych oficjeli. Pan Olgierd Łukaszewicz, który tym razem nie jako aktor a prezes Związku Artystów Scen Polskich (ZASP) – wygłosił piękną literacko mowę – w całości improwizowaną i połączoną z życzeniami dla zespołu Opery Śląskiej. Także tej jego części, której na co dzień nie widać na scenie, a przecież bez której nie odbędzie się żadne przedstawienie – techników, elektryków, oświetleniowców, garderobianych i wszystkich innych.

Wreszcie godnym odnotowania jest fakt, iż tuż przed spektaklem dokonano odsłonięcia popiersia Bogdana Paprockiego, wieloletniego tenora Opery Śląskiej. Odsłonięcia dokonał dyrektor Tadeusz Serafin wraz z córką Bogdana Paprockiego, a rzeźba stanęła w operze z inicjatywy wieloletniego kierownika literackiego – Tadeusza Kijonki. Jubileuszowi towarzyszyło także okolicznościowe wydawnictwo literackie upamiętniające historię, premiery oraz pracowników Opery Śląskiej pt.: „70 lat tworzymy sztukę”.

Z  tego miejsca cała redakcja Magazynu muzycznego Presto i portalu prostoomuzyce.pl składają całemu Zespołowi Opery Śląskiej z Dyrektorem Tadeuszem Serafinem na czele najserdeczniejsze życzenia kolejnych przynajmniej 70 lat, pełnych pięknych premier, zachwycających debiutów, niecodziennych płyt i wielu, wielu wiernych miłośników sztuki wokalnej, nie tylko na Śląsku, i nie tylko w kraju. 

Wszystkie treści na PrestoPortal.pl czytasz za darmo. Jesteśmy niezależnym, rzetelnym, polskim medium. Jeśli chcesz, abyśmy takim pozostali, wspieraj nas - zostań stałym czytelnikiem kwartalnika Presto. Szczegóły TUTAJ.

Jeśli jesteś organizatorem życia muzycznego, artystycznego w Polsce, wydawcą płyt, przedstawicielem instytucji kultury albo po prostu odpowiedzialnym społecznie przedsiębiorcą - wspieraj Presto reklamując się na naszych łamach.

Więcej informacji:

Teresa Wysocka , teresa.wysocka [at] prestoportal.pl +48 579 667 678

Drogi użytkowniku, zaloguj się aby móc komentować nasze treści.