W poszukiwaniu sensu muzyki [Recenzja książki Marcina Trzęsioka "Muzyka doświadczenia. Eseje i studia"]

24.04.2024

Niedawno, bo niespełna rok temu, ukazała się nakładem wydawnictwa PWM książka, która wywołała poruszenie w środowisku muzykologów, dziennikarzy i krytyków muzycznych, słowem tych, którzy na co dzień o muzyce piszą i opowiadają, niestrudzenie poszukując źródeł wiedzy i paliwa dla swych recenzenckich wytworów – poza muzyką samą w sobie. Nie brakuje wprawdzie literatury z dziedziny muzykologii, grubsze i cieńsze tomy czekają spokojnie w bibliotekach i na domowych regałach na chwilę, gdy ktoś sięgnie po nie, przygotowując omówienie repertuaru dla słuchaczy koncertu, pytania do wywiadu lub wykład w szkole muzycznej. Co jednak wyróżnia książkę Marcina Trzęsioka, to jej – nieporównywalna w stosunku do innych, pozornie pokrewnych publikacji – interdyscyplinarność. Po kartach dzieła liczącego sobie 449 stron bitego tekstu (oraz kolejnych 20 zapełnionych bibliografią, indeksem nazwisk i wykazem pierwodruków) przechadzają się filozofowie, pisarze, muzycy i ludzie nauki. A także malarze, bohaterowie poematów, mitów i librett operowych.

 

Książka ukazała się w serii Biblioteki Res Facta Nova. Jak można przeczytać na stronie Polskiego Wydawnictwa Muzycznego, jest to: „seria interdyscyplinarna, służąca wzbogaceniu polskiej humanistyki o refleksję dotyczącą muzyki. Wydawanym w jej ramach książkom – pracom polskim oraz przekładom wybitnych dzieł zagranicznych – przyświeca idea syntezy różnych dziedzin sztuki i nauki. Przypomina ona o dwóch prawdach: że muzyki nie można oderwać od kształtującej ją kultury i że nie sposób wyobrazić sobie żywotnej kultury, która mogłaby się obyć bez muzyki, bez namysłu nad nią”. Z pierwszą z tych prawd polemizować trudno, druga wydaje się postulatem, który spełniany jest chyba połowicznie w naszej rzeczywistości. Czy rzeczywiście bowiem przeciętny słuchacz muzyki podejmuje na co dzień próby namysłu nad nią? I czy, biorąc pod uwagę wytwory dzisiejszego przemysłu muzycznego, właściwie jest się nad czym namyślać? Jeśli jednak ktoś spragniony byłby czegoś więcej niż bezrefleksyjne przepuszczanie przez swoje uszy tonów muzycznych, książka Marcina Trzęsioka może być znakomitą inspiracją i impulsem, by zacząć odbierać muzykę w sposób bardziej świadomy, łączący wiedzę o jej twórcach i kontekstach, w jakich powstała.

 

Nie jest to jednak dzieło, po które może sięgnąć każdy i czerpać z niego bez ograniczeń. Choć intencją autora jest dotarcie do jak najszerszego grona odbiorców: „Mam nadzieję, że trafi w ręce nie tylko specjalistów. Nad muzyką ciąży bowiem językowa klątwa, czyli fałszywa alternatywa, z jednej strony potoku niezdyscyplinowanej impresji, z drugiej zaś – gorsetu technicznego puryzmu (…). Próbowałem tu więc ograniczyć kwestie techniczne, jednak nie kosztem treści istotnej. Zdecydowałem się wprowadzić gdzieniegdzie przykłady muzyczne. W wydawnictwach popularnonaukowych obowiązuje ponoć zasada: im więcej równań, tym mniej czytelników. Oby się okazało, że przykłady muzyczne odstraszają z mniejszą siłą. A może nawet czasem przyciągają swą niezrozumiałością, jak w romantyzmie, kiedy muzykę nazwano »sanskrytem natury«”. Skądinąd Muzyka doświadczenia jest wyjątkowo uboga w ilustracje, przykłady muzyczne stanowią więc ich zastępstwo, miły dla oka graficzny przerywnik.

 

Dla tych, którzy potrafią przykłady nutowe rozszyfrować ze zrozumieniem, jest to niewątpliwie pomocne dopełnienie. Ci, którzy umiejętności tej nie posiadają, nadal mogą uznać pozostałe treści za interesujące. Jeśli coś może stanowić pewną barierę przyswajalności tekstu, to język. Piękny, bogaty, ale niestroniący od słów używanych na tyle rzadko, że przyda się słownik pod ręką. Z drugiej strony, jak rozmawiać z czytelnikiem o skomplikowanych teoriach, rozważać istotę czasu, dynamiki, retoryki czy ekspresji… językiem trywialnym? Konieczność „przestrojenia się” na zupełnie odmienny od codziennego ton należy z góry więc potraktować jako jeden z elementów, które mogą sprawić zmysłową wręcz przyjemność, można bowiem zanurzyć się w jego brzmieniu… jak w muzyce. Osobiście lubię też sobie, dzięki książkom, od czasu do czasu przypomnieć, że mamy w języku polskim słowa, takie jak eksplikacja czy hermeneutyka, choćby do niczego miały mi się w życiu codziennym nie przydać.

 

Publikacja jest zbiorem esejów i studiów wcześniej już publikowanych w wydawnictwach naukowych i czasopismach, wielokrotnie w innych językach. Na potrzeby książki zostały, jak pisze autor, „mocno zrewidowane” i ułożone w pięcioczęściową całość. On sam podsumowuje w ten sposób jej zawartość: „Pierwsza grupa tekstów (Muzyka doświadczenia) ma charakter filozoficzny i poniekąd osobisty. Dział drugi (Retrospektywy) to studia historyczne. W grupie trzeciej (Spotkania) umieszczam szkice poświęcone pisarzom oraz krytykom. Grupa czwarta (Perspektywy) jest zapisem intuicji związanych z dokonującą się być może w nauce, a na pewno zaznaczającą się w muzyce zmianą paradygmatu filozoficznego w kwestii natury umysłu i świadomości. W dziale piątym (Muzyka i duchowość) powraca ton bardziej subiektywny – to jakby podsumowanie wątków wcześniejszych”.

 

Pod względem gatunkowym teksty obejmują szerokie spektrum – od artykułu naukowego po esej literacki, niekiedy mający formę eksperymentalną. Dominują formy mieszane, szkice, łączące w sobie wnikliwość naukową z publicystyczną ironią i polotem. Mnie osobiście ujęły dwa spostrzeżenia autora. Oba dotyczą zjawiska, przed którym w pewnym sensie autor próbował się uchronić: „W świecie akademickim erudycja jest w cenie. Przyjmuje się za pewnik, że im kto więcej przeczytał i zapamiętał, tym głębiej jest zakorzeniony w tradycji naukowej, a zatem skuteczniej może ją rozwijać. To z pewnością słuszne przekonanie. Ale erudycja ma też negatywną stronę, o której wolimy nie myśleć. Zdarza się, że cytowanie pełni funkcję zaledwie dekoracyjną (by nie rzec – rytualną)”. A także: „O ile ciekawsza byłaby kultura naukowa, gdybyśmy na każdym kroku nie wymagali od siebie legitymizacji bibliograficznej; gdybyśmy darzyli siebie większym zaufaniem. Na ogół kilka najważniejszych odniesień wystarczy, by sensownie podjąć jakiś problem. A nawet i to nie zawsze jest konieczne. Wszak życie, które rodzi teksty, samo tekstem nie jest”. Cytaty, którymi posiłkuje się w swoich pracach Marcin Trzęsiok, zostały dobrane tak, by nie tworzyć wrażenia zbędnych dygresji wystawiających na próbę cierpliwość czytelnika. Jednak ich liczba wskazuje na mocne osadzenie autora we wspomnianej tradycji naukowej, silną więź z dorobkiem badawczym poprzedników rozważających omawiane przez niego zagadnienia. Co go jednak odróżnia, wyciąga ponad nurt akademicki, stricte muzykologiczny, to czynne uprawianie filozofii, która jak żadna z nauk potrafi namieszać w prawdach od dawna uznanych za oczywiste, zasiać ziarenko niepokoju i niepewności. Czytelnik obcuje więc z tekstami, które, choć pisane przez muzykologa, stale ów muzykologiczny kanon pojęć podważają, wchodzą z nim w polemikę dla samej przyjemności pochylenia się raz jeszcze nad tym, co zostało dawno już przecież rozwikłane i „przyklepane”.

 

Czy jest to książka „dla każdego”? Wydaje mi się, że dla każdego, kto – jeśli nie na co dzień, to choćby od czasu do czasu – obcuje z literaturą piękną, komu nie są całkowicie nieznane postacie pisarzy i poetów, a także ich twórczość. Skorzysta ten, kto nie wzdryga się z obrzydzeniem na wspomnienie zajęć z filozofii na studiach ani też nie odmawia sobie prawa do „filozofowania”. To pozycja dla melomana, który nie boi się, że wchodząc na ścieżkę poznawania muzyki inaczej niż poprzez tylko jej słuchanie, mógłby utracić coś ze spontaniczności jej odbioru. Autor zachęca do takich praktyk, odwołując się do metafory pakowania ekwipunku przed wyprawą: „bez słowa muzyka jest wspinaczką bez mapy i punktów orientacyjnych”. Jednak sam siebie dyscyplinuje i obiecuje muzyki „nie zagadać”, a jedynie „umieścić czytelnika w pobliżu jej źródła” w poszukiwaniu sensu. Książka z pewnością będzie pomocna dla tych, którzy objaśniając muzykę innym, z chęcią sięgną po dorobek intelektualny Marcina Trzęsioka i cytowanych przez niego znawców i teoretyków muzyki, zamiast próbować wyważać otwarte drzwi. Jest to wreszcie pozycja dla tych, którzy poszukują sposobu na to, by choć na kartach książki obcować z językiem bardziej wyszukanym niż używany na co dzień. Można ją smakować w gruncie rzeczy tak samo jak muzykę – powierzchownie, „przelatując” wymagające większego skupienia lub namysłu fragmenty, ale też inaczej, starając się skłonić nienawykły do filozoficznych dywagacji umysł, by zatrzymał się na chwilę w pędzie. Z pewnością Muzyka doświadczenia jest próbą przerzucenia kładki nad murem odizolowanych od rzeczywistości przeciętnego słuchacza rozważań, zaproszeniem do świata, który, choć początkowo obcy, może też okazać się fascynujący.

 

Chcesz wiedzieć więcej o autorze Muzyka doświadczenia. Eseje i studia?
Marcin Trzęsiok, ur. 1973 roku, teoretyk muzyki, filozof; dr hab., profesor w Katedrze Kompozycji i Teorii Muzyki Akademii Muzycznej im. Karola Szymanowskiego w Katowicach. Na uczelni tej ukończył teorię muzyki w 1998 roku i zaraz po studiach podjął w niej pracę jako asystent. Za swą rozprawę magisterską pt. Pierrot lunaire Arnolda Schönberga. Analiza i interpretacja został uhonorowany I nagrodą w XII Ogólnopolskim Konkursie Prac Magisterskich Absolwentów Teorii Muzyki i Reżyserii Dźwięku (Gdańsk, 2000). Praca ta została opublikowana w 2002 roku pod tytułem Krzywe zwierciadło proroka. Rzecz o „Księżycowym Pierrocie” Arnolda Schönberga. W 1999 roku, dzięki rekomendacji Henryka Mikołaja Góreckiego, otrzymał Stypendium im. Herdera, które umożliwiło mu studia na Uniwersytecie Wiedeńskim (1999/2000). W 2006 roku uzyskał z wyróżnieniem tytuł doktora filozofii na Uniwersytecie Jagiellońskim. Interesuje się estetyką muzyki XIX i XX wieku. Uczestniczył w licznych konferencjach, opublikował szereg artykułów (m.in. w „Ruchu Muzycznym” i „Glissando”) na temat m.in. związków między muzyką, poezją i filozofią. Prowadzi zajęcia z historii klasycznej i romantycznej estetyki muzycznej, historii kultury oraz podstaw krytyki muzycznej. W 2015 roku otrzymał Honorową Nagrodę Związku Kompozytorów Polskich za zasługi dla promocji muzyki polskiej.

Wszystkie treści na PrestoPortal.pl czytasz za darmo. Jesteśmy niezależnym, rzetelnym, polskim medium. Jeśli chcesz, abyśmy takim pozostali, wspieraj nas - zostań stałym czytelnikiem kwartalnika Presto. Szczegóły TUTAJ.

Jeśli jesteś organizatorem życia muzycznego, artystycznego w Polsce, wydawcą płyt, przedstawicielem instytucji kultury albo po prostu odpowiedzialnym społecznie przedsiębiorcą - wspieraj Presto reklamując się na naszych łamach.

Więcej informacji:

Teresa Wysocka , teresa.wysocka [at] prestoportal.pl +48 579 667 678

Może Cię zainteresować...

Drogi użytkowniku, zaloguj się aby móc komentować nasze treści.